• Patron Szkoły Podstawowej nr 22 we Włocławku

        •  

          Janusz Korczak to wybitny pedagog, popularny pisarz, lekarz. Poświęcił swoje życie dla osieroconych, porzuconych dzieci i to wcale nie w przenośni, ale jak najbardziej dosłownie, bo zginął razem z nimi w komorze gazowej Treblinki, „w czasach pogardy”, latem 1942 roku. Choć sam mógł się uratować, ukryć przed Niemcami, ocalić życie. Sam, ale bez swoich podopiecznych. Było ich zbyt wielu, ich wygląd zbyt jednoznacznie wskazywał na „niewłaściwe”, bo żydowskie pochodzenie. Ale zapewne doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że takim postępkiem przekreśliłby całe swoje dotychczasowe życie, wieloletnią pracę, dokonania i postępowe poglądy. Na pewno zadawał sobie pytanie, ile warte byłoby wtedy jego życie i czy potrafiłby później komukolwiek spojrzeć w oczy.

          Urodził się w 1878 lub 1879 roku w Warszawie, w inteligenckiej rodzinie spolonizowanych Żydów. Właściwie nazywała się Henryk Goldszmit, a pseudonim Janusz Korczak przybrał wtedy, kiedy wysyłał swoją sztukę „Którędy?” na konkurs literacki i kiedy pojawiła się konieczność wyboru godła.

          Już w czasie studiów medycznych w latach 1898 – 1904 zaangażował się w pracę patriotyczną i społeczną. Pomagał ludziom bezdomnym i wykolejonym, leczył ich i uczył ich dzieci. Wtedy zaczął pisać. Najpierw powstały „Dzieci ulicy”, potem „Dziecko salonu”. Ta druga powieść stała się wydarzeniem literackim, została dostrzeżona przez krytykę.

          Po powrocie z wojny rosyjsko – japońskiej (przebywał w odległej Mandżurii), podjął pracę w szpitalu dziecięcym na przedmieściach Warszawy i prywatną praktykę lekarską. Biednych ludzi z przedmieścia leczył za darmo, bogatym kazał płacić profesorskie honorarium. Przez cały czas pisze: książki, felietony do gazet, powieść „gazetową” w odcinkach.

          W latach 1908 – 1912 dojrzewa zdrada medycyny. Zaczyna interesować się żydowskimi sierotami, dziećmi porzuconymi przez rodziców. Wyjeżdża na kolonie letnie, angażuje się w pracę Towarzystwa Pomocy dla Sierot, zbiera pieniądze na budowę nowoczesnego domu dziecka, potem uczestniczy w jego projektowaniu i urządzaniu. Dom taki staną w Warszawie przy ulicy Krochmalnej 92 i to z nim Janusz Korczak będzie związany do końca życia. Tam też, wraz z gronem oddanych sobie Osób (m. in. Stefanią Wilczyńską), będzie wprowadzał swoją nowatorską metodę wychowawczą, opartą głównie na samorządności dzieci. Przerwie swoją pracę tylko na czas I wojny światowej, kiedy to zostanie powołany jako lekarz (w randze kapitana) do armii carskiej. To z rozmyślań i doświadczeń wojennych powstanie kardynalne studium Korczaka „Jak kochać dziecko”.

          Po powrocie Korczak intensywnie zajmuje się pracą pedagogiczną: wdraża swoją metodę wychowawczą, opartą na Sejmie, Sądzie i Gazetce. W Domu Sierot mieszkało około 100 wychowanków, w wieku od siedmiu do czternastu lat.

          W drugiej połowie lat dwudziestych Korczak tworzy przy gazecie „Nasz Przegląd”, dodatek dla dzieci – „Mały Przegląd”, w którym młodzi korespondenci drukują swoje listy i zwierzenia, a komentatorem jest sam Korczak. W ten sposób zdobywa ogromny materiał do swoich książek dla dzieci i o dzieciach. Pisze kolejne ważne prace pedagogiczne: „Prawo dziecka do szacunku”, „Prawidła życia” oraz powieści dla dzieci: „Król Maciuś Pierwszy”, „Król Maciuś na wyspie bezludnej”, „Kajtuś czarodziej”. Prowadząc żydowski Dom Sierot, pomaga bliźniaczemu Naszemu Domowi, przeznaczonemu dla polskich dzieci. Mimo ogromu zajęć od połowy lat trzydziestych rozpoczyna współpracę z Polskim Radiem. Jako Stary Doktor wygłasza cykl pogadanek dla dzieci i o dzieciach, które później są szeroko komentowane. Jednak wkrótce dochodzi do zerwania kontaktów zarówno z Polskim Radiem, jak i współpracy z Naszym Domem; Polski także nie ominęła fala faszyzacji i wystąpień antysemickich. Korczak rozważa myśl o wyjeździe do Palestyny, ale dochodzi do wniosku, że za bardzo „wrósł” w Polskę, aby ją porzucić.

          Po napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę we wrześniu 1939 roku zgłasza się na ochotnika do wojska, ale okazuje się, że jest za stary na służbę wojskową. W 1940 roku zostaje zmuszony do przeprowadzenia się razem z Domem Sierot do getta. Szybko pogarszają się tam warunki bytowania, nie ma odpowiedniego zaopatrzenia w żywność, środki czystości, leki. Przybywa sierot i dzieci umierających z głodu na ulicy. Mimo to Korczak najróżniejszymi metodami zdobywa pieniądze i jedzenie dla swoich podopiecznych. Do końca stara się zapewnić dzieciom skazanym na zagładę, choć minimum bezpieczeństwa i godnego życia. Urządza nawet przedstawienia teatralne. Kiedy Niemcy likwidują getto, 5 sierpnia 1942 roku stanął na czele pochodu dzieci i wychowawców Domu Sierot i, nie widząc innego wyjścia, zaprowadził swoich wychowanków na Umschlagplatz przy Dworcu Gdańskim, skąd odjeżdżały pociągi do Treblinki. Wszelki słuch o nich zaginął. Najprawdopodobniej zostali zagazowani tego samego dnia…

          I właśnie dlatego, za wierność sobie, swoim przekonaniom, za poświęcenie dla dzieci, jest człowiekiem zasługującym na nasz szacunek i pamięć.